Opowieść o trzech synach i siedemnastu słoniach.

Pewien człowiek umiera i zostawia swoim  synom siedemnaście słoni z zaleceniem, by najstarszy wziął połowę, średni jedną trzecią a najmłodszy jedną dziewiątą. Synowie długo głowią się, jak dokonać podziału, ale nie wiedzą, jak to zrobić bez pokrojenia słoni na części.

Okropnie złoszczą się na ojca: „Co za głupi starzec, nie powinien nas stawiać w takiej nierozwiązywalnej sytuacji.”

Traf chce, że królewski minister przejeżdża akurat przez wioskę. Gdy dowiaduje się o problemie, mówi: „Weźcie mojego słonia, dodajcie go do waszych siedemnastu i dokonajcie podziału.”

Bracia nie rozumieją, jak minister może być dla nich taki hojny, ale przyjmują dar. Teraz mają osiemnaście słoni, najstarszy bierze połowę czyli dziewięć, średni jedną trzecią, czyli sześć, a najmłodszy jedna dziewiątą, czyli dwa – razem siedemnaście. Bracia są szczęśliwi i dziękują ministrowi, a ten zabiera swojego słonia – osiemnastego – i odjeżdża.

Historia ta pochodzi ze starożytnych Indii i zwykle uważa się, że wyjaśnia czym jest maja, świat iluzji, bywa ona też przedmiotem medytacji czym jest osiemnasty słoń.

Zastanówmy się nad sytuacją opisaną w tej opowieści. Podział spadku według wskazówek ojca jest możliwy do zrealizowania przynajmniej na dwa sposoby. Po pierwsze synowie mogą pokawałkować słonie ale wtedy nie ma to dla nich żadnego sensu i musieliby uznać ojca za człowieka niespełna rozumu ( swoją drogą ciekawe, że taka myśl nie przychodzi im do głowy!). Albo też, aby wypełnić zalecenie ojca i nie zniszczyć przynajmniej części spadku muszą znaleźć „magiczny klucz”, wytrych, który wyrwie ich z poczucia bezradności i wprowadzi porządek w istniejącą strukturę, która inaczej pozostanie nieuporządkowana utrzymując synów w bezradności i nie pozwalając im korzystać z dóbr tego świata.

Ale tak jak mądry był ojciec dając synom to zadanie, które w sumie jest o wiele bardziej wartościowe niż same słonie, tak twórca tej historii był mądry każąc nam się nad nią zastanawiać.

Spróbujmy odnieść to wszystko do kondycji człowieka. Bez wątpienia ową nieuporządkowaną strukturą, która czyni każdego z nas bezradną i przerażoną istotę, jest rzeczywistość psychiczna, tak jak ją doświadczamy w postaci chaotycznie przepływających, polimorficznych doznań, które nie będąc uporządkowane nie mają dla nas żadnego sensu. Podobnie dotyczy to rzeczywistości zewnętrznej, o ile uznamy, że jest ona czymś różnym od rzeczywistości psychicznej każdego z nas. Gdybyśmy nie mieli „magicznego klucza”, doświadczalibyśmy siebie i ewentualnej rzeczywistości zewnętrznej jak świeżo narodzone niemowlę lub jak osoba w stanie psychotycznym (co jest z grubsza tym samym stanem).

Cóż więc jest w takim razie kluczem, który porządkuje naszą rzeczywistość psychiczną nadając jej ramę, porządek, co wyrywa nas z poczucia bezradności ofiarując nam bezpieczeństwo i poczucie sensu? Myślę, że jest nim nasza tożsamość, to jedynie ona jest w stanie uporządkować chaotyczny i polifoniczny świat ludzkich doznań. Jednak dopiero metafora „magiczny klucz” w pełni dookreśla to rozwiązanie, bo ten klucz, nasza tożsamość, jest równie magiczny jak ów osiemnasty słoń ministra – istnieje ale jednocześnie go nie ma – jest potrzebny jedynie do wprowadzenia porządku i umożliwia korzystanie z dóbr świata ale służy jedynie do tego celu a następnie znika.

Nie odnalezienie magicznego klucza oznacza albo pozostawanie w bezradności i wyrzeczenie się korzystania z dóbr świata  albo pokawałkowanie słoni, co jest metaforą przyjęcia, zaakceptowania chaotycznego i polimorficznego świata.

Tożsamość, którą sobie tworzymy jest zatem, jak osiemnasty słoń – iluzją –  jakże potrzebną i użyteczną ale jednak tylko iluzją. Słusznie pisał Hans Vaihinger, że prawda jest jedynie najbardziej wygodną i użyteczną fikcją. Bez niej nie możemy nadać „sensu” i porządku swojemu życiu, jednak zapominając o tym, że jest ona tylko iluzją, wierzymy w coś, co w istocie nie istnieje jako element „naszego rachunku” (w naszym rachunku występuje tylko siedemnaście słoni) i może nam być dane jedynie na chwilę. Oczywiście każda iluzja ma swoją cenę, tożsamość i jej przyjęcie oznacza nieuchronne wejście w struktury społeczne (co między innymi symbolizuje minister króla), społeczną hierarchię i walkę o „lepszą” tożsamość. Społeczeństwo jak każdy złożony system musi tworzyć hierarchiczne struktury, gdzie tożsamość na przykład „strażaka” jest uznawana za „lepszą” niż tożsamość powiedzmy „bezdomnego”.

Przyjmując „magiczny klucz” musimy zapłacić cenę, którą jest konieczność pozycjonowania swojej tożsamości i walkę o to, by była ona społecznie jak najlepsza i przynosiła nam jak najwięcej profitów.

Ale najciekawsze w tej historii jest chyba coś jeszcze innego. Podjęta przez synów próba uporządkowania rzeczywistości, której istotą jest właśnie brak porządku, oraz bezradność, gdy  nie mając na to zgody próbujemy ją inaczej potraktować, ma miejsce gdy próbujemy „zmusić” rzeczywistość, która nie jest  całością i jednością (w naszym rozumieniu), do tego aby taką  się stała. Problem synów polega bowiem na tym, że nie chcą/nie mogą przyjąć, że siedemnaście słoni to jest całość i jedność, bo według nich całość i jedność jest tożsama oraz daje się sensownie podzielić. W istocie wierzą oni, że podział – wprowadzenie porządku – musi dotyczyć jedności i całości, tak jak oni ją rozumieją a nie jaka ona jest w danej chwili. Uznają, że sens może zaistnieć przy wprowa