Przedmowa
Ekwador jest niewielkim, stosunkowo biednym krajem i mało kto się nim interesuje. Nie ma tutaj wybitnych i powszechnie znanych piłkarzy, artystów, pisarzy. Nawet w telewizyjnej prognozie pogody dla Ameryki Południowej ten kraj jest pomijany. Ale poza wyjątkowo pięknymi i różnorodnymi warunkami naturalnymi działo się tu i dzieje nadal bardzo dużo ciekawych rzeczy. Przykład? Ekwador jako jeden z nielicznych krajów ma w swojej konstytucji zapis o konieczności poszanowania praw środowiska naturalnego. Społeczeństwo i organizacje praw człowieka są znane ze swej bezkompromisowej walki o zachowanie tego środowiska w nienaruszonym stanie. Głośne i ciągnące się latami, lecz zakończone ostatecznym sukcesem za pomocą referendum, akcje dotyczące zablokowania eksploatacji pól naftowych w Narodowych Parkach czy też niedopuszczanie do powstawania kopalń tam, gdzie żyją społeczności rdzenne, dowodzą, że nawet biedne społeczeństwo może świadomie. ograniczyć wydobywanie surowców, których eksploatacja zakończyłaby się dewastacją środowiska naturalnego.
Kobieta, którą widzicie na zdjęciu na okładce, nazywa się Elsie Monge. Jest od wielu lat dyrektorką zarządzającą CEDHU (La Comisión Ecuménica de Derechos Humanos – Ekumeniczna Komisja Praw Człowieka) i ikoną ruchu obrony praw człowieka nie tylko w Ekwadorze, lecz również w całej Ameryce Łacińskiej. Elsie to misjonarka, jedna sióstr ze zgromadzenia MaryknollSiostry Maryknoll – katolicki instytut religijny założony w 1912 roku w Ossining, hrabstwo Westchester, New York, przez Matkę Mary Joseph Rogers, w sześć miesięcy po założeniu wspólnoty misyjnej Ojców i Braci Maryknoll. Pierwsza grupa sióstr rozpoczęła pracę w 1914 roku w Los Angeles i Seattle z dziećmi japońskich imigrantów, a od 1920 roku rozpoczęły misyjną działalność zagraniczną.; miała tak bogate życie, że można by nim bez trudu obdzielić kilka osób. Odbywała misje w Gwatemali i Panamie w niezwykle niebezpiecznych czasach, rozwijała ruch obrony praw człowieka w okresie dyktatury w Ekwadorze i innych krajach, a w ostatnich latach pełniła wiele odpowiedzialnych funkcji w międzynarodowych organizacjach praw człowieka. Trudno wymienić wszystkie jej dokonania, ale może wystarczy fakt, że w 2005 roku była nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla.
Elsie, mimo że w tym roku (2024) kończy 91 lat, jest osobą o niezwykłej energii, bardzo sprawną zarówno intelektualnie, jak i fizycznie.
Książka, którą trzymacie w ręku, ma swój początek w 2011 roku, kiedy przyjechaliśmy z Agnieszką Wróblewską do Ekwadoru po raz pierwszy, wtedy jeszcze wyłącznie jako turyści. Spacerując uliczkami Ibarry, miasta w północnej części kraju, zauważyliśmy szyld FEDHU. Weszliśmy tam, żeby porozmawiać – szybko powstał wspólny pomysł, by przyjechać tu wkrótce ponownie z cyklem zajęć wspomagających pracę tej organizacji. Powiedziano nam, że skoro stąd jedziemy do Quito, to koniecznie musimy odwiedzić CEDHU i spotkać się z Elsie Monge. Tak też się stało. Elsie również była zainteresowana współpracą, więc powróciliśmy w następnym roku z zajęciami zarówno w Ibarrze dla FEDHU, jak i w Quito dla CEDHU. Oboje zainteresowaliśmy się postacią Elsie, jej otwartością, sposobem traktowania ludzi i fragmentami z jej życia, o których nam trochę opowiedziała. Tamten okres w Ekwadorze był początkiem społecznej walki o zachowanie w stanie nienaruszonym Narodowego Parku Yasuni, w którym właśnie odkryto wielkie zasoby ropy, chodziliśmy więc razem na demonstracje i spotkania różnych organizacji próbujących nie dopuścić do eksploatacji pól naftowych.
Wtedy po raz pierwszy zrodziła się u nas myśl, żeby namówić Elsie do spisania wspomnień z jej niezwykle ciekawego życia. Miały one przyjąć formę wywiadu, który chcieliśmy z nią przeprowadzić. Niestety, nie zgodziła się na naszą propozycję.
W styczniu 2024 roku przyjechałem do Quito na dłużej, aby ponownie poprowadzić zajęcia i wesprzeć psychologicznie działalność CEDHU. Na pierwszym spotkaniu zespołu zażartowałem sobie, że poprzednim razem wprawdzie nie udało nam się skłonić Elsie do spisania wspomnień, ale tym razem tak łatwo się nie poddam.
No i w końcu się udało.
Tomasz Teodorczyk