
Wyprawa pod Annapurnę. W stronę mocy osobistej. Listopad 2007.
Sylwia Gontarz
Moje nepalskie zdumienia
WIDZIAŁAM…
Intensywność kolorów, piękne stroje kobiet, stragany oraz sklepiki pełne owoców, warzyw i wszystkiego, czego dusza zapragnie. Coś uroczego było w całym tym zgiełku i nieładzie. Trafiliśmy akurat na Diwali- hinduskie święto świateł. Całe miasto mieniło się lampionami, a ulice udekorowane były kwiatami.
W Kathmandu spędziliśmy dwa dni, po czym udaliśmy się do Pokhary, gdzie znajduje się malowniczo położone jezioro Phewa (oczywiście mieliśmy okazję by popływać łódkami). Stąd już tylko krok do Himalajów. A tam piękne, niewyrażalne w słowach widoki, wodospady, górskie wioski, chatki urzekające swoją prostotą oraz naturalnym wkomponowaniem w krajobraz. Droga przed siebie…
DOTKNĘŁAM
Obcej kultury i ludzi, dla których radość sama w sobie ma sens. Mimo braku organizacji i jakichkolwiek przepisów drogowych nie zauważyłam na twarzach nepalskich kierowców najmniejszego zdenerwowania. Energia chaosu unosiła się spokojnie nad miastem.
A tymczasem każdy dzień był odkrywaniem nowego. Podróż na dachu autobusu, czemu nie? Koza jako współpasażerka też brzmi całkiem sensownie. Przestaje dziwić cokolwiek, pozostaje ciekawość świata.
Szczególne uczucia towarzyszyły mi podczas pogrzebów nad rzeką Bagmati. Palone zwłoki wrzucane do rzeki stanowczo odbiegały tradycją od naszych ceremonii
ODKRYŁAM
Inspirujący świat. Zrozumiałam, że to, co trudne można pokonać.
Pierwszy dzień trekkingu pozbawił mnie złudzeń łatwego dotarcia do celu. Ale każdy kolejny tylko wzmacniał. Idealnie komponowało się to wszystko z warsztatami psychologicznymi, które były częścią naszej podróży. „Odkrywanie mocy osobistej” to temat, który Tomasz Teodorczyk świetnie dopasował do całej wyprawy.
Celem naszej wędrówki było Sanktuarium Annapurny (4130m n.p.m.). Stąd roztaczał się widok na ośnieżone szczyty gór …
Moje nepalskie zdumienia musiały mieć swój kres. Wyjeżdżając z tego miejsca miałam świadomość, że doświadczenie tej wyprawy pozostanie we mnie na zawsze. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła tam wrócić